niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział IV Królowa?

Wszyscy w jednej chwili poderwali się z ziemi i zaczęli biec nie rozdzielając się. Dobiegli do jakiejś polany, a dziwny zielony potwór w bardziej błotnistym odcieniu zniknął  z ich pola widzenia. 
- E, a, gdzie... My jesteśmy? 
Wszyscy rozejrzeli się we wszystkie możliwe strony. Przy drzewach stały  różne dziwne istoty. Próbowały dostać się na polanę. Jednak nie dawały rady. Wydawało się, że w miejscach przy, których stały (oczywiście te dziwne stworzenia XD) była bariera. Tak przynajmniej każdy z nich myślał. Po paru godzinach z odrętwienia wyrwało ich ziewnięcie Aurelle. Wszyscy spojrzeli na nią z mordem w oczach. Próbowali oddychać jak najciszej, a ona sobie tak po prostu głośno ziewnęła. Aurelle wzruszyła ramionami niewzruszona ich spojrzeniami. 
- Chciało mi się ziewać. Nie mogę przecież na to coś poradzić. 
Nie chciało się jej tu dłużej siedzieć. 
- Te dziwne stworzenia... czym one są? - zapytała nieśmiało Kaila. 
- Sami nie wiemy. Wyglądają trochę jak demony albo chimery. Ale nikt z Idrionu czy Geneli tego nie sprawdził - odpowiedział jej Jonathan. 
Zawiał delikatny, ale chłodny wietrzyk. Zrobiło się zimniej niż przedtem. Zaczynał zapadać zmierzch, a moce bariery słabnąć. Zauważyła to Felicja. 
- Patrzcie, tamten demon przeszedł. 
Pokazała palcem w tamto miejsce. Każdy tam spojrzał. Byli przerażeni. Ich pierwszy odruch to wspięcie się na to dziwne powykręcane drzewo, które dopiero teraz zauważyli. Wszyscy wspięli się na najniższą gałąź z zamiarem wspięcia się wyżej. Samuel zauważył jak Kaila sobie nie radzi i stoi na ziemi. Chciała spróbować wejść z rozbiegu, gdy nagle Jonathan zeskoczył obok niej na ziemie. Kazał wejść jej na barana. Odbił się od ziemi i po chwili znaleźli się 3 metry nad ziemią. Nie puszczając jej wskoczył na samą górę, gdzie siedzieli już wszyscy. Na twarzy lśniły mu kropelki botu, dyszał ciężko. Kaila zeszła z jego pleców i stanęła obok. 
- Dziękuję - powiedziała szczerze. - Nie wiem czy dałabym radę sama wejść. 
Spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie. 
- Gdzie ty miałeś rękę! - krzyknęła Aurelle - zaraz cię wykastruje! 
- To nie moja wina, że się wtedy potknąłem! - bronił się Samuel. 
- A ja jestem Bogiem! Zapłacisz mi za to blondyneczko! - krzyknęła wściekła. 
- Nie boję się ciebie! 
- Zobaczymy! 
Oboje odeszli od siebie na tyle ile pozwalało im drzewo. Zła Aurelle siedziała na grubej gałęzi. Ziewnęła głośno i opadła na plecy. Była tak samo zmęczona jak Kaila. Obie chciały się już położyć dopóki nie ujrzą pierwszych promyków dziennego światła. Miały już dość tej przygody. Chciały znaleźć jedyną rodzinę jaka im została. Chociaż rodzice Aurelle nie byli rodzicami Kaili czuła, że jest inaczej. Oni ją wychowali dawali to co potrzebowała. Spojrzała na mały diamencik, który przypominał perłę. Zacisnęła na nim pięść. Obiecała sobie, że znajdzie ich. Wszystkich. Nawet swoją matkę jeśli nadal żyje. 
°°°°°°
Delikatne promienia słońca przedzierały się przez cienkie liście. Dwie nastolatki już nie spały. Rozmawiały cicho. Martwiły się. Co będzie dalej? Czy uda im się wrócić do domu? Obecnie nikt nie mógł odpowiedzieć im na to pytanie. 
Obok Kaili usiadła Felicja, objęła ją ramieniem. 
- Już wiem gdzie jesteśmy - uśmiechnęła się pokrzepiająco. 
- Gdzie? - zapytał Jonathan z drugiej strony drzewa. 
- Na pograniczu. Jesteśmy pomiędzy światami. Obecnie zabłądziliśmy, ale wystarczy, że narysujemy specjalny krąg i wypowiemy zaklęcie. 
Samuel prawie spadł z drzewa. 
- Jak mogłem o tym zapomnieć!
Kaila spojrzała na polane. Nie było tam już ani jednego potwora. W duchu się ucieszyła i już miała powiedzieć o tym reszcie, kiedy noga się jej ześlizgnęła z gałęzi. Spadała w dół tak szybko, że oczy zaczęły jej łzawić. Zacisnęła powieki. Chciała, żeby to się już skończyło. Na łopatkach poczuła ciepło. Lekki ból. Wszystko to zamieniło się w słodycz latania. Właśnie zdała sobie sprawę, że ma skrzydła. Pióra mieniły się wszystkimi kolorami od tych najciemniejszym do żółtego (bez neonów dop. Yuki). Stanęła na ziemi po krótkim locie. Czuła się jak nowo  narodzona.
°°°°°°
Po stworzeniu kręgu wszyscy zaczęli się denerwować. Samuel, Felicja i Jonathan byli szczęśliwi. Chociaż nie udało im się dotrzeć na czas na ziemie mogli już wrócić do domu. Na miejscu będą mogli wypytać dziewczyny co się stało. Nie chcieli robić tego wtedy. Rany były za świeże. 
- To przechodzimy wszyscy na raz nie? - zapytał Samuel. 
- Tak - odpowiedziała Felicja - Dziewczyny zamknijcie oczy i o niczym nie myślcie. Musimy złapać się za ręce, żeby nie trafić w złe miejsce. 
Tak jak powiedziała blondynka tak zrobili. Powoli weszli w krąg. Delikatne światło oplotło ich ciała i znaleźli się gdzie indziej. Po świetle zostały małe kropki, które unosiły się do góry i znikały. 
Wszyscy rozejrzeli się dookoła. Okrążyli ich mieszkańcy ich wioski. 
Dalszy ciąg wydarzeń zszokował wszystkich. 
- To królowaaa! Trzeba się jej pozbyć! - krzyknął ktoś w tłumie. 
Wszyscy rzucili się w stronę Kaili... 
°°°°°°
Yuki: Długo mnie tu nie było. Przepraszam. Cóż mój czas pochłonęło robienie szablonów. Raczej nauka. Właśnie bo jeszcze się uczę. Nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Jest krótki, ale nie miałam więcej pomysłów na ten rozdział. Jednak mam nadzieję, że się wam spodoba. Do następnej notki ^^. Pozdro!

2 komentarze:

  1. Świetne ^^ Bardzo mi się podoba :) Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że częściej będziesz tutaj wchodzić XD Życzę duuuuuuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. °O° Normalnie szczęka opadła mi do podłogi :D
    Szok...
    Królowa?!?!
    Nie tracę czasu na pisanie komentarza,lecę czytać dalej ^_^
    Pzdr. Lily <3

    OdpowiedzUsuń